poniedziałek, 18 lutego 2019

K. Junosza "Nasi Żydzi w miasteczkach i na wsiach" - ciekawostki historyczne

Klemens Junosza (Szaniawski) to przedwojenny pisarz, baczny obserwator i znawca środowiska żydowskiego. Do wielu zjawisk związanych z funkcjonowaniem Żydów podchodził krytycznie, ale był też ich obrońcą - także w oczach samych Żydów. Poświęcił im kilka książek. Poniżej znajdziecie streszczenie i cytaty z książki "Nasi Żydzi w miasteczkach i na wsiach". Pamiętajmy czytając, że to już książka historyczna, wydana w 1889 roku. Jest to obraz zupełnie inny względem tego, jaki mamy w głowach. Uwaga, wskazuję obszerne cytaty (SPOILER) w oryginalnej pisowni. Pełna książka jest w domenie publicznej TUTAJ Jest ona ciekawa nie tyle z powodu krytyki, ale obrazków z życia sprzed wieku.

"Jeżeli „antysemityzmem“ (jak to się w Warszawie praktykuje) nazywać mamy w ogóle mówienie o kwestyi żydowskiej, nie w duchu optymistycznym — a „antysemitami“ pisarzy, nie wahających się wypowiadać prawdy — to antysemityzm ma wszelką racyę bytu, a nawet dla dobra obudwóch stron jest niezbędny."
"Chcąc wyczerpująco przedstawić wszystkie ujemne strony nienormalnego stosunku żydów do ludności krajowej, trzebaby napisać chyba tomy całe, gdyż owa nienormalność ciężkiem brzemieniem waży na wszystkich warstwach naszej ludności, na każdej gałęzi pracy wytwórczej.​"

Junosza rozpatruje 'kwestię żydowską" Początkowo można mieć wrażenie, że chodzi o antysemityzm, ale szybko się przekonujemy, że ma na myśli problemy, jakie stwarzają sami Żydzi w swoim środowisku w Polsce. W kraju, gdzie zostali przyjęci bez uprzedzeń: "dzieci Judy rozsiadły się wśród narodu, który im więcej niż inne gościnności okazał.​"

Na wstępie autor zauważył problem z integracją narodów: "faktem jest, że się nie złączyli i wielkie pytanie: czy kiedykolwiek się złączą.​"

Jednym z problemów zdaniem autora było parania się Żydów jedynie handlem i studiami religijnymi, minimalne zainteresowanie rzemiosłem czy rolnictwem.
"istnieje moc żydów, nie widzialnych dla nas, zamkniętych w dusznych izbach, lub bóżniczkach, nie robiących literalnie nic — a poświęcających natomiast całe dnie i noce studyowaniu mądrości talmudycznych"
"Tłum ciemny, fanatyczny, do pracy produkcyjnej nie przygotowany i niezdatny,"
"Sto lat temu, kiedy podczas sejmu czteroletniego w Warszawie, dużo o kwestyi żydowskiej pisano i kiedy wydano setki broszur w tym przedmiocie, o szkodliwej działalności żydów na wsiach mówiono mniej więcej to samo, co dziś. Gardzą ciężką pracą, boją się jej, wolą handelek, lichwę i w ogóle lekkie życie.​"

Junosza źle oceniał handel, szczególnie szynkarstwo w rękach Żydów, jako narzędzie wykorzystywania chłopów, skłócania ich, w konsekwencji rozpijania.
"Kto prowadzi na wielką skalę kontrabandę w miejscowościach nadgranicznych? kto popełnia malwersacye w gorzelniach? kto trzyma gorzelnie ukryte i rujnuje tym sposobem producentów, idących drogą legalną? kto organizuje bandy złodziei koni? kto wreszcie z bronią w ręku napada na ustronne dwory i plebanie? Żydzi, żydzi i żydzi."
"Jeden przez drugiego opuszcza ceny, starając się odbić straty na fałszywych wagach i miarach, tudzież na możliwie najwyższej lichocie samego towaru. W tym kierunku pomysłowość ich jest niewyczerpana i godna podziwu.​"
"Z czegóż się utrzymują właściciele tych szynków? z czego opłacają komorne i podatki? Rzecz prosta, że nietylko z zysków, jakie sprzedaż wódki przynosić może, lecz i z innych źródeł. Z operacyj kredytowych, których ofiarą pada rozpojony i ciemny mieszczanin, z kupowania i przechowywania rzeczy kradzionych​"

Autor nie wierzył też w szczególne talenty Żydów, dostrzegał za to motywację:
"Ich majątki, jak się przekonasz poniżej, są efemeryczne, lub fikcyjne — a owe wyjątkowe zdolności, to tylko spryt zgłodniałego lisa, który, wiedząc dobrze, co są psy folwarczne, co żelaza i samołówki — idzie jednak do zabudowań... by pochwycić kurę...  Jeść mu się chce — i oto źródło sprytu i odwagi."
""Panie, — mówił do mnie — dużo jest pomiędzy naszymi łajdaków, ale cóż robić? Oni „potrzebują żyć“!​"

​Krytycznie odnosi się także do lichwy jako narzędzia wyzysku i nacisku - bez względu na to, kto się nią parał.
"Raz wpadłszy w ręce lichwiarzy, człowiek nieszczęśliwy, lub lekkomyślny (bo te dwie kategorye ludzi żywią dziesiątki tysięcy „kapitalistów“)"

Zauważa wpływ kultury na demograficzną ekspansję:
"Ludność żydowska mnoży się niesłychanie szybko, do czego przyczynia się bardzo wczesne zawieranie związków małżeńskich.​"

Uważał, że nędza i walka o przetrwanie prowadziła na drogę wyłudzenia ubezpieczeń: "mniej więcej od maja do sierpnia, zauważyć można w dziennikach artykuły zatytułowane „sezon pożarów“.​"

W książce mamy także obraz żydowskiego przedwojennego miasteczka, struktury społecznej i zależności między Żydami, wynikającymi z religijnych wskazań. Autor pokazuje ówczesną hierarchię społeczną i biedę związaną z nadmiernym przywiązaniem do tradycyjnych zachowań, a nawet ciemnotą i przesądami. Dla badaczy historycznych lektura obowiązkowa.
"jeżeli społeczność nasza ma żydów — którzy żyją jej kosztem... to i żydzi mają również „żydów“ swoich, ciężar całego utrzymania których spada na ich barki.​"
"Otóż te „wody źródlane“ — to najwstrętniejsza jama, napełniona wodą cuchnącą, zmienianą ledwie raz na kwartał, lub na pół roku. Kobiety żydowskie muszą się w tym brudzie kąpać, dla zachowania zaleconej przez Mojżesza czystości!"

​Junosza widział problem izolowania społecznego Żydów wobec wyznawców innych religii.
"Żyd w domu chrześciańskim nie wypije szklanki mleka, nie zje kawałka chleba, nie weźmie do ust żadnej potrawy, nie może posłużyć się ani talerzem, ani łyżką, gdyż wszystkie te przedmioty są w jego oczach plugawe"

W opinii autora społeczeństwo żydowskie pasożytowało na polskim, co miało odzwierciedlenie w powiedzonkach:
" „Więcej gojimów, więcej szczęścia“ "
" „z żydami dobrze jest tylko do szkoły iść“, „między żydami umierać — wśród gojów żyć“ "

Junosza próbuje analizować opisany stan, szukał przyczyn i sposobów naprawy. Jedną z istotnych przyczyn nieumiejętności Żydów było wykształcenie w wyznaniowych szkołach, dających słabe, ograniczone wykształcenie, skoncentrowane wokół Talmudu. Inna to szczególne uprzywilejowanie Żydów w nauczaniu - mieli prawo do odrębnych szkół:
​"Jest ich bez liku, wszystkie o charakterze wyłącznie, a w małej zaledwie cząstce przeważnie wyznaniowym."
"Pod względem hygienicznym szkoła żydowska jest ohydna, pod pedagogicznym zaś stoi niżej wszelkiej krytyki.​"
"uczeń powtarza wyrazy za nauczycielem bezmyślnie, a jeśli tego nie potrafi, to zostaje karany na poczekaniu. Mełamed grzmoci go po plecach czem może, co mu wpadnie pod rękę.​"
"Rabinem może być każdy, posiadający odpowiednie wykształcenie talmudyczne, a akt „smichy“, to jest kładzenia rąk na kandydata przez rabinów, jest tylko czczą formalnością, nie mającą poważnego znaczenia.​"
..."dziś żyd tyle czasu poświęca na to, ażeby się nauczyć być żydem — że formalnie niema już kiedy kształcić się na pożytecznego członka społeczeństwa.​"

Autor postulował stworzenie powszechnego, obowiązkowego systemu kształcenia - co miało miejsce już po wojnie.
"Zamiast istniejących dotychczas „Jeszybotów“ żydowskich, w których kształcą się po największej części rabini-fanatycy, częstokroć o ogólnych naukach świeckich nie mający pojęcia — pożądane byłyby zakłady naukowe"

To zaniedbanie po stronie państwa nie było jedyne. Brakowało egzekwowania prawa, kontroli, starań w kierunku integracji: " nie przypisujemy tego jakimś nadnaturalnym właściwościom rasy, lecz owej bezwzględnej swobodzie, jaką im przed wiekami dano i przez wiek nie cofnięto — swobodzie wychowania i stowarzyszeń, dzięki której rozwinęli się prawie jako państwo w państwie, naród w narodzie, społeczeństwo w społeczeństwie.​"

​ Ostatni zarzut dotyczy nurtu religijnego:
"Chassydyzm jest to plaga, która trapiąc samych żydów, odbija się także dotkliwie na interesach całego kraju."

Mimo całej krytyki można odnieść wrażenie, że Junosza pisze o Żydach z troską, startując od tytułu "Nasi..." a kończąc na racjonalizatorskich zmianach. Rzadko grzmi (jeśli już - nad nieuczciwością lichwiarzy i szynkarzy), raczej lituje się z wyrozumiałością nad biedą większości tej społeczności, której chce pomóc.