czwartek, 28 grudnia 2017

Księgarnie Tak Czytam

Sieć Tak Czytam to obecnie 17 księgarni w całej Polsce. Są to księgarnie typowo wyprzedażowe, można powiedzieć - taniej książki. Za każdym razem, gdy jestem w okolicy takiej księgarni, kusi mnie, by wejść i coś wyszperać - a można znaleźć sporo dobrych pozycji, zarówno dla dzieci, jaki i fanów s-f, klasyki, kryminału czy albumów i poradników. W księgarniach jest zwykle ciasno od książek, ale ceny są fantastycznie niskie.

W Internecie sieć praktycznie nie sprzedaje, jest tylko oferta na allegro - szczegóły oraz adresy księgarni znajdziecie na https://takczytam.pl/. Polecam !

niedziela, 24 grudnia 2017

Jak zrobić książkę kucharską z blogów?

W poprzednim wpisie pokazałem, jak w Calibre pobrać wpisy z bloga i zrobić z nich publikację. Tym razem proponuję użycie tej wiedzy, by zrobić książkę kucharską.

Pomysł wziął się z popularności blogów kucharskich na blox.pl. Pieczenie, ciasta, zupy - czego tu nie ma! Możesz z tych przepisów skomponować własny zbiór, ale pierwszym krokiem jest ściągnięcie materiału. Aby uprościć to zadanie, przygotowałem już pliki. Z narzędzi oprócz Calibre przydaje się edytor tekstowy, ja polecam Notepad++

1. Najpierw zgodnie z poprzednią instrukcją przygotuj własne źródło wiadomości w Calibre. Nazwij go "Kuchnia blox.pl" i wpisz dowolny adres RSS - i tak go zmienimy.

2. Ściągnij plik tekstowy z mojego bloga. Zawiera już definicje kilkunastu blogów kuchennych, ponadto link do okładki. Skopiuj zawartość pliku i przy pomocy opcji "edytuj to źródło" wklej ją do swojej definicji, usuwając poprzednią treść. Ta treść jest w języku Python - uważaj na wcięcia, to powinny być 4 spacje, a nie tabulacje.

3. Zapisz plik i spróbuj w Calibre pobrać tę publikację stosując opcję "Pobierz teraz" w "Zaplanuj pobieranie wiadomości"

Gotowe! Rezultatem jest publikacja, którą można np. edytować usuwając zbędne części i dodając nowe. Jest to możliwe w Calibre, ale są też dedykowane programy. Plik .epub to nic innego niż zip zawierający strony XHTML - dla programistów łatwe w edycji tak jak HTML. Można w ten sposób wpłynąc na zawartość publikacji, albo połączyć kilka publikacji tworząc własny zbiór przepisów kucharskich. Ba, jeśli założysz własny blog na przepisy kucharskie możesz łatwo zmiksować go z innymi, ulubionymi blogami. Możliwości jest wiele - miłej zabawy! Pamiętaj tylko, że publikacja nie może być rozpowszechniana, jest do osobistego użytku - uszanuj prawa autorskie blogerów.

Przydatnych może być też kilka informacji o pliku .recipe, jaki udostępniłem. Linia:
max_articles_per_feed = 20
wskazuje, ile maksymalnie wpisów z jednego bloga zostanie pobranych. Linia:
oldest_article = 20
wskazuje, ile dni może mieć najstarszy pobrany wpis z blogu. Jeśli chcesz sięgać bardziej wstecz historii, powiększ parametr do np. 100. Linia:
cover_url='resources/cover_cooking.jpg'
to odnośnik do okładki z tego bloga. Możesz wymyśleć własną i wskazać ją - jak to zrobić pokazuje kolejna linia, która jest poprzedzona znakiem komentarza #
cover_url='file:///C:\\temp\\cover_cooking.jpg'
i wskazuje na dysk C:, folder 'temp' oraz plik cover_cooking.jpg

Udanego gotowania!

środa, 20 grudnia 2017

Jak czytać na Kindle blog, który lubisz?

Nie będę ukrywał, że Kindle podbił szybko moje serce i zmienił przyzwyczajenia czytelnicze. Jeśli też macie ten czytnik, to pewnie znacie także program Calibre - uniwersalny, darmowy program do konwersji formatów książek oraz zarządzania biblioteką. Ma on wiele innych funkcji, o jednej z nich chcę dziś opowiedzieć. Jeśli nie znasz Calibre, ściągnij go i zobacz instrukcję, jak go używać.

Zainteresowała mnie funkcja pobierania wiadomości w Calibre. Choć jest skonfigurowana z myślą o pobieraniu nowych treści z popularnych stron z wiadomościami ze świata, gazet itp., przydaje się także do innych stron, które używają RSS. RSS to umowna nazwa formatu do przesyłania nagłówków wiadomości i nowości na wybranych przez użytkownika stronach. Tam, gdzie jest dostępny, wiadomości czyta się dość wygodnie poprzez programy-czytniki RSS, np. RssOwl, stronę TheOldReader, Feedly.

Na Kindle nie ma czytnika RSS, dlatego Calibre uzupełnia tę lukę. Umożliwia też zdefiniowanie własnej publikacji/periodyku na podstawie kanału RSS. Tę funkcję wykorzystałem, by czytać offline blogi. Spróbujcie sami poeksperymentować z instrukcją poniżej.

Jak zdefiniować bloga jako źródło wiadomości w Calibre:
1. Rozwiń menu strzałką, którą widać obok ikony Pobierz wiadomości". wybierz opcję "Dodaj lub usuń własne źródło wiadomości"
2. Użyj przycisku "Nowe źródło"
3. W oknie dialogowym nadaj nazwę źródłu w polu "tytuł źródła" - będzie to tytuł publikacji, jaka powstanie. wybierz, ile maksymalnie chcesz mieć wpisów oraz z jakiego okresu wstecz.
4. Nadaj nazwę w polu "Tytuł strumienia"- może być to nazwa bloga lub nazwa kojarząca się z jego stroną internetową (ja preferuję tytuły blogów).
5. Wpisz adres kanału RSS w polu "Adres URL strumienia". Musi być to dokładny link do kanału RSS, a nie tylko główna strona bloga. Na blox.pl kanały mają adresy kończące się /rss2
np.
http://swiatowid.blox.pl/rss2
http://booklinki.blox.pl/rss2
Na innych stronach może wyglądać to inaczej, np blog Jak oszczędzać pieniądze korzysta z RSS zdefiniowanego z pomocą feedburnera:
http://feeds.feedburner.com/JakOszczedzacPieniadze
Aby znaleźć poprawny adres, szukaj na blogach linku do RSS lub pomarańczowej ikony :

6. Użyj przycisku "Dodaj strumień" by dodać strumień RSS z p. 5.
7. Jeśli chcesz zmiksować kilka blogów, dodaj kolejne strumienie - powtórz p. 4-6

Jak uruchomić ww. powstawanie takich publikacji w Calibre?
Można to zrobić ad-hoc lub zdefiniować cykliczne tworzenie i wysyłanie jako periodyku.
1. Ponownie rozwiń menu 'Pobierz wiadomości" i wybierz opcję "Zaplanuj pobieranie wiadomości"
2. W drzewie kanałów po lewej stronie rozszerz grupę "Własne" (kliknij +) i wybierz poprzednio zdefiniowany kanał.
3. By od razu powstała publikacja, użyj dolnego przycisku "Pobierz teraz". W tle uruchomi się zadanie pobierania wiadomości.
4. Jeśli jednak chcesz uzyskać cykliczne publikacje, zaznacz "Zaplanuj do pobrania" i wskaż, co jaki okres ma się tworzyć publikacja w Calibre. Użyj przycisku "Zapisz".

Teraz za każdym razem, gdy klikniesz w przycisk "Pobierz wiadomości". uruchomione zostanie pobieranie wiadomości z kanałów, które wskazane były opcją "Zaplanuj do pobrania". ​

niedziela, 10 grudnia 2017

"Za grosze pracować i (nie)przeżyć" - książka Barbary Ehrenreich.

W ręce wpadła mi książka "Za grosze pracować i (nie)przeżyć" Barbary Ehrenreich.

Autorka jest dziennikarką, która zdecydowała się na eksperyment: przeżycie dłuższego okresu jako niewykwalifikowany pracownik, nie posiadający mieszkania, w USA, w okresie boomu końca lat 90-tych. Zadanie okazało się bardzo trudne i pokazuje jak ogromne jest rozwarstwienie w Stanach, a pewnie i na całym świecie.

"Dobrze by było, gdyby wreszcie jakiś dziennikarz wstał zza biurka i przekonał się, jak to jest żyć pracując za minimalną stawkę?" Odpowiedź na pytanie autorki jest ciekawsza niż się to by wydawało. Jako kelnerka ledwie wiąże koniec z końcem. Spostrzega smętne życie pracowników i ich problemy. Np. nie mogą wynająć mieszkania, bo nie mają na kaucję, więc wynajmują pokoje hotelowe, albo źle wyposażone domy kempingowe, co kosztuje, więc nie mają na kaucję... krąg się zamyka. Autora pracuje w różnych lokalizacjach, różnych firmach i zawodach. Ta książka wciąga, przedstawia szereg spostrzeżeń z miejsc pracy, sposobów wykorzystywania ludzi. Nawet dopiski są ciekawe, oto fragment jednego z nich (skrót mój):

"Aż do kwietnia 1998 roku nie istniało ogólnokrajowe prawo do przerw na pójście do toalety. Według Marka Lindera i Ingrid Nygaard, autorów Void Where Prohibited: Rest Breaks and the Right to Urinate on Company Time [...] "Robotnica w fabryce pracująca sześć godzin bez przerwy oddawała mocz do pampersów; zaś przedszkolanka niemająca nikogo do pomocy musiała zabierać z sobą do toalety całą dwudziestkę dzieci i ustawić je w kolejce przed drzwiami kabiny, podczas gdy sama się załatwiała"."

Już przeczytałem, polecam!

sobota, 9 grudnia 2017

Łowcy meteorów - Juliusz Verne objaśnia kontrakty terminowe

Sięgnąłem po lekturę z młodości: "Łowcy meteorów" Juliusza Verne, klasyka literatury science-fiction. Książkę wydano po raz pierwszy w 1908r., czyli minęło ponad 100 lat! Mimo to, oraz mimo łamania praw fizyki, książka zachowuje aktualność charakteryzując ludzkie małostki i wady.

Czytając po raz pierwszy nie zwróciłem w niej uwagę na niektóre smaczki, a szczególnie wątek finansowy. Kto chce przeczytać sam i przekonać się, że taki jest, niech nie czyta dalej tego wpisu! Kto czytał lub nie jest zainteresowany lekturą, niech wie, że za chwilę poniżej nastąpi SPOILER, zdradzę fabułę powieści wraz z cytatami. Książka dostępna jest bez opłat w wersji elektronicznej.

Akcja książki kręci się wokół odkrycia meteoru, który okazuje się być zbudowany ze złota. Zarówno fakt odkrycia równocześnie przez dwóch amatorów, jak i szlachetny kruszec, są powodami roszczenia sobie praw do meteoru różnych ludzi i organizacji. Sam meteor jest olbrzymi: ponad 100m średnicy, kolosalna ilość złota. I jak to z ludźmi: zaczyna się gorączka złota, sławy i pęd do nowości. Problem w tym, że meteor krąży po orbicie nad Ziemią i nie ma ochoty spaść. Do czasu jednak: oto pewien samotny wynalazca (Xirdal) postanawia go sprowadzić na Ziemię tajemniczym aparatem (tu widać fascynację Verne'a elektrycznością i żarówkami), a do tego wspiera go wuj-bankier. A jak bankier, to wiadomo, że będzie interes:ów wuj obstawia skuteczność całej akcji i plajtę kopalni złota. Chce zarobić i wyjaśnia to tak:

— Gdyś mnie zaznajomił z twymi fantastycznymi projektami — podjął pan Lecoeur — przekonałeś mnie w końcu, przyznaję.
— Ba! — mruknął Xirdal.
— Dlatego stawiałem na upadek meteoru i grałem na giełdzie na zniżkę.
— Na zniżkę?
— Tak. Zacząłem sprzedawać.
— Co sprzedawać?
— Kopalnie złota. Rozumiesz, że jeśli meteor spadnie, spadnie też poziom kopalni i...
— Jak to? Coraz mniej rozumiem — przerwał Xirdal. — Nie widzę, jaki wpływ może mieć moja maszyna na poziom kopalni.
— Nie kopalni — przyznał pan Lecoeur — lecz akcji kopalni.
— Niech będzie — ustąpił Xirdal nie nalegając dłużej. — Sprzedawał więc wuj akcje kopalni złota. To nie jest takie ważne. To tylko dowodzi, że wuj ma te akcje.
— Przeciwnie. Nie mam ani jednej.
Xirdal osłupiał.
— Sprzedawać, czego się nie ma, to prawdziwa sztuka. Ja bym tego nie potrafił.
— To się nazywa interes terminowy, mój drogi Zefirynie — wytłumaczył bankier. — Gdy trzeba będzie dostarczyć akcji nabywcom, kupię je. To wszystko.
— Jaki więc zysk? Sprzedać, by kupić, to nie wydaje się na pierwszy rzut oka pomysłowe.
— Tu się właśnie mylisz, gdyż w tym momencie akcje kopalni będą tańsze.
— A dlaczego miałyby potanieć?
— Gdyż meteor rzuci w obieg więcej złota, niż go w tej chwili zawiera Ziemia. Wartość złota zmniejszy się zatem co najmniej o połowę i dlatego akcje kopalni spadną do zera lub prawie do zera. Zrozumiałeś teraz?
— W zupełności — odrzekł bez przekonania Xirdal.

Jak widać, bohaterowie tego fragmentu zachowują się jak insiderzy: chcą wykorzystać informację, której inni obserwatorzy nie posiadają. Ich plan dochodzi do skutku, meteor ląduje na wykupionym przez nich gruncie, ale ludzie.. jak to ludzie, nie chcą odpuścić i gorączka trwa w najlepsze. Jedyne co powstrzymuje wszystkich, to wysoka temperatura meteoru. Xirdal zdaje sobie sprawę, ile problemów sprawia ta bryła złota, uzmysławia sobie, że istnieje spore ryzyko, że nie będzie jej właścicielem i w rozczarowaniu postanawia wyrzucić kamień w głębiny za pomocą kolejnego wynalazku. A wuj-bankier główkuje znowu jak na tym zarobić spekulując:

Były dwa rozwiązania. Albo zdradzić oddziałom międzynarodowym plan chrzestniaka i uniemożliwić mu w ten sposób działanie, albo pozwolić, by sprawy potoczyły się swoją koleją. Pan Lecoeur zdecydował się na to drugie rozwiązanie. W pierwszym wypadku mógł słusznie liczyć na wdzięczność zainteresowanych rządów. Bez wątpienia przyznano by mu część skarbu ocalonego dzięki jego interwencji. Ale jaką część? Zapewne śmieszny ułamek. Przy tym złoto utraci wartość wobec takiego dopływu tego metalu.
Jeśli, przeciwnie, zachowa milczenie, zapobiegnie wszystkim klęskom, których zarodek nosi w sobie złowroga bryła złota, a których niszczycielska fala rozlałaby się po powierzchni kuli ziemskiej. Poza tym w ten sposób nie tylko uniknie nieprzyjemności osobistych, ale zapewni sobie wielkie zyski. Jako jedyny w ciągu pięciu dni posiadacz tajemnicy z łatwością wyciągnie z niej korzyści. Wystarczy za pośrednictwem „Atlantyku” wysłać na ulicę Drouot nowy telegram takiej treści: „Zbliża się sensacyjne wydarzenie. Kupujcie nieograniczoną ilość kopalni”.
Rozkaz ten mógł być wykonany bez trudu. Ponieważ upadek bolidu był już na pewno znany, akcje kopalni złota musiały spaść niemal do zera. Bez wątpienia oferowano je po cenach najniższych, nie znajdując przy tym nabywców. Przeciwnie, cena ich dojdzie do maksimum, gdy przyjdzie wiadomość o zakończeniu całej przygody! Z jakąż szybkością akcje skoczą znów do wysokości pierwotnego kursu z wielkim zyskiem ich szczęśliwego nabywcy!

Zarówno język powieści, jak i akcja sprawiają, że to lekka, wakacyjna lektura. Być może wyjaśnienie działania kontraktu terminowego nie są zbyt jasne dla osób nie interesujacych się giełdą, ale gracze giełdowi na pewno uśmiechali się podczas tej lektury: dla nich zagranie było oczywiste. Rzecz w tym, by widzieć okazję, prawda?