Książka Capka czytelnika głównie bawi, a do połowy czyta się ją jednym tchem. Potem akcja jest głównie przekazywana przez narratora, który prowadzi do spodziewanego zakończenia z morałem. To się dobrze czyta nawet po niemal 100 latach!
Na zachętę - kilka cytatów-smaczków.
Mieszka aż w Brzewnowie, biedaczek... i utrzymuje się z wynalazków! Straszny upadek!
Dlatego muszą nas zjeść. Z krzaków mangowca zagrzmiał wojenny ryk. — Słyszy pan? — mruknął kapitan. — Jak Boga kocham... wolałbym znowu składać egzamin z geometrii, niż to...
A ja myślę — rozwiódł się Blahouš — że tę wojnę zrobiły Żydy, żeby zarobić. Ja wam to mówię.
— No więc, panowie, artykuł wstępny — warknął. — Kiedyż go mamy złożyć? Pater Joszt przestał świstać. — Zaraz będzie, panie Novotny — rzekł skwapliwie. — Nie przypominam sobie pewnego słowa. Czy już mieliśmy „diabelskie machinacje?” — Onegdaj. — Aha. A „zbójecka zasadzka?” Też już była? — Była. — „Nikczemne oszustwo?” — Mieliśmy dzisiaj. — „Bezbożny wynalazek?” — Chyba ze sześć razy — odpowiedział redaktor Kosztial. — Szkoda! — westchnął pater Joszt. — Uważam, że zbyt rozrzutnie szafowaliśmy myślami. Jak wam się podobał dzisiejszy artykuł wstępny, panie Novotny? — Mocny — rzekł pan metrampaż. — Ale czas już składać. — Zaraz będzie — zapewniał pater Joszt. — Sądzę, że ci z góry byli zadowoleni z numeru porannego. Zobaczycie, że przyjdzie Jego Biskupia Miłość. Powie mi: Dobrze ryczałeś, Joszcie. Mieliśmy już „oszalałą wściekliznę?”
Ja ci dam myśleć! — ryknął biskup Linda, upiornie łyskając okularami. — Masz! — Zgniótł w ręku poranny numer „Przyjaciela Ludu” i rzucił go Josztowi pod nogi. — „Ja myślałem”! Patrzcież, on myślał! Czemuś nie telefonował? Czemu nie zapytałeś, co masz pisać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz